czwartek, 13 lutego 2014

American Hustle

Reżyseria: David O. Russell
Gatunek: Dramat
Kraj: USA
Czas trwania: 138 min
Premiera: 31 stycznia 2014
Ocena: 7/10



    Po genialnym "Fighterze" i świetnym komediodramacie "Poradnik pozytywnego myślenia" Russell wraca z kolejnym "dziełem", który oczywiście nie mógł obejść się bez echa-"American Hustle". Film, który od początku skazany był na sukces zgarnia nagrody jak oszalały zyskując miano rewelacyjnego, błyskotliwego kina. Ale czy aby na pewno wart jest swych nagród?

   Irving Rosenfeld wraz ze swoją kochanką prowadzą nielegalną działalność, a mianowicie sprzedają fałszywe dzieła sztuki i udzielają nieistniejących pożyczek. Ich szczęście nie trwa zbyt długo, a całą sielankę kończy agent FBI- Richie DiMaso przyłapując ich na gorącym uczynku. Para nie chcąc trafić do więzienia postanawia współpracować z agentem pomagając mu zlokalizować szajkę przestępców finansowych.



    Samą opowieść oceniłabym na mocną piąteczkę. Fabuła nie wciągnęła mnie tak jakbym się tego spodziewała. Momentami sceny były okropnie nużące. Jednak film zyskał wiele w moich oczach dzięki klimacie tamtych lat i fenomenalnej grze aktorskiej (w szczególności Lawrence).
 
    Film rozgrywa się na przełomie lat 70-80, gdzie królował styl disco. Bujne loki, lakier do włosów, świecące kreacje i masywna, złota biżuteria zdecydowanie były na pierwszym planie. Miałam wrażenie, że świetne kostiumy i charakteryzacje bohaterów miały przysłonić nudną fabułę filmu.

   David O. Russell miał nosa w doborze aktorów, ponieważ nigdy w życiu nie przyszłoby mi na myśl, że ich role mógłby zagrać ktoś inny. Christian Bale, który mnie osobiście powalił na łopatki wcielając się w byłego boksera, trenera i ćpuna Dicky'ego Eklunda w "Fighterze", dostając za tę rolę Oscara. Amy Adams, która w tym roku ma na swoim koncie dwa oscarowe filmy. Bradley Cooper, który ma w swojej filmografii coraz to lepsze produkcje i na koniec najlepsza postać (według mnie) tego filmu Rosalyn Rosenfeld, czyli wyśmienita Jennifer Lawrence. Mimo, iż jest to postać drugoplanowa, wykorzystała każdą swoją scenę na 100%. Jak dla mnie rządziła na ekranie i wymiotła swoją grą wszystkich dookoła. To właśnie ona podnosi ocenę o jeden stopień wyżej.

  Podsumowując film jest po prostu dobry. Myślę, że po seansie szybko może wylecieć nam z głowy. Jest to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy śledzą Oscary albo dla tych, którzy mają słabość do któregoś z aktorów widniejących na okładce, jeżeli jednak nie zaliczasz się do żadnej z tych grup zdecydowanie możesz sobie odpuścić.

1 komentarz:

  1. Moim zdaniem dobry film, który zasługuje na nagrody i wyróżnienia! :)

    OdpowiedzUsuń